Czyli James Fox...? Mieszane uczucia: muzyka 4+/5, scenariuszowe zakręty 3+, gra aktorów 3+, polit~pop~rawność i teza końcowa..... Sami oceńcie... David Bowie gdyby śpiewał więcej takich piosenek jak tytułowa zapełniałby stadiony ale chyba nie chciał. Same miny i magnetyzm rockera" nie wystarczą na aktorstwo... Patsy Kensit jest jak króliczek/Mikołajek na święta: "złotko", średnia czekoladka i w środku.... Teza przedkońcowa naciągnana ale kto im zabroni wierzyć w plotko-prawdy.... Szkoda krótkiego epizodu Sade która błyszczy bardziej niż zblazowany David Bowie...