Polecam każdemu zapoznać się z tym kultowym filmem. Ubiegłoroczna wersja filmu z DiCaprio nie
dorasta jej do pięt.
A ja uważam, że pod względem fabularnym jest bardzo podobnie, za to ta wersja do pięt nie dorasta dzisiejszym zdobyczom techniki, czyli wspaniałemu montażowi i ujęciom. Jedyne zastrzeżenie, które mam do nowej wersji to muzyka. Niby nie przeszkadza to podobne rozwiązanie do Moulin Rouge, ale chyba wolałabym, żeby muzyka była taka tradycjna jak tutaj.
Wersja z diCaprio jest płaska jak naleśnik. Skupia się tylko na komiksowym, kiczowatym pokazaniu dekadencji czasu. Tutaj mamy żywe, pełnowymiarowe postaci. Nawet Daisy w wykonaniu Mii Farrow to nie tylko płytka, słaba, egzaltowana lalka, ale też kobieta która doskonale potrafi manipulować uczuciami mężczyzn i wie o tym.